was successfully added to your cart.

Jesteśmy małżeństwem od 1991 roku. Formujemy się we wspólnocie Domowego Kościoła. Od początku wszystkie nasze sprawy włącznie z naszym bytem materialnym zawierzaliśmy Panu Bogu. Niezliczoną liczbę razy doświadczyliśmy, że nasz Ojciec w niebie troszczy się o swoje dzieci i zna wszystkie nasze potrzeby i troski. Pobraliśmy się, kiedy oboje byliśmy na studiach i nie mieliśmy stałych dochodów oprócz stypendium. Jako znak ufności i wierności wobec Pana podjęliśmy decyzję o oddawaniu dziesięciny ze wszystkich naszych dochodów.

Gdy brak finansowego planu

Wraz z powiększaniem się naszej rodziny (obecnie mamy czworo dzieci), zwiększały się środki, które Pan Bóg dawał nam do dyspozycji i widzieliśmy, że nigdy nie brakuje nam tego, co konieczne do życia. Ta sytuacja sprawiała, że biorąc dosłownie słowa z Pisma świętego „nie troszczcie się zbytnio…”, podchodziliśmy do naszego budżetu bardzo spontanicznie i ograniczaliśmy kontrolę wydatków do sprawdzania, czy jest jeszcze coś na koncie.

Często konkretny wydatek porównywaliśmy z całymi lub planowanymi przychodami w danym miesiącu i zwykle kwota do wydania nie wydawała się zbyt wielka. Sprawiało to, że trudno było nam cokolwiek odłożyć mimo, że oboje pracowaliśmy: jedno w służbie zdrowia, drugie we własnej firmie wykonującej projekty dla branży motoryzacyjnej.

Czasami doświadczaliśmy, że życie rodziny bez planu finansowego, nawet przy dobrych zarobkach rodzi wiele stresów – zdarzało się, że spodziewane pieniądze nie przychodziły na czas. Jednak uporządkowanie sfery finansowej ciągle odkładaliśmy na później.

Kiedy w 2008 roku przyszedł kryzys w branży motoryzacyjnej, z dnia na dzień straciliśmy główne źródło utrzymania. Przestoje w otrzymywaniu nowych projektów już wcześniej się zdarzały, ale tym razem czuliśmy, że to nie jest tylko przestój. W miarę jak uświadamialiśmy sobie, że kryzys dla nas może potrwać dłużej (i nikt nie potrafił powiedzieć jak długo) ogarniał nas coraz większy lęk o przyszłość i odbierał nam wiarę i ufność, że i tym razem Bóg zdąży z pomocą.

Właściciele czy zarządcy?

Minął niecały miesiąc od początku naszych kłopotów, jak zetknęliśmy się z Edukacją Finansową Crown (EFC) i odczytaliśmy to jako znak od Pana, że chociaż „odbiera” nam wiele rzeczy, do których byliśmy przyzwyczajeni, żeby nie powiedzieć przywiązani, to chce nam dać o wiele więcej w sferze niematerialnej.

6Zawsze wydawało nam się, że pieniądze, jakie zostają po odłożeniu dziesięciny należą do nas i możemy nimi „dowolnie” rozporządzać. Główne przesłanie EFC, jakie do nas dotarło to fakt, że ziemia i wszystko, co ją napełnia, dane nam przez Stwórcę, nadal należą do Niego, a my jesteśmy zarządcami i dzierżawcami tego wszystkiego, nie właścicielami.

Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat cały i jego mieszkańcy. Ps 24,1 Ziemia należy do Mnie; a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami. Kpł 25,23

Poznając biblijne zasady zarządzania pieniędzmi uświadomiliśmy sobie, że byliśmy marnymi zarządcami, ponieważ nie troszczyliśmy się w należyty sposób o to, co zostało nam powierzone. Gdybyśmy wcześniej kierowali się zasadami biblijnymi i oszczędzali, jak Józef w Egipcie, to niestraszne by nam były chude lata. Jednak w żadnej innej sytuacji nie mielibyśmy tak dużej motywacji do wprowadzania biblijnych zasad w życie.

Jak spojrzeć w oczy „chudej krowie”?

Zaczęliśmy podliczać nasze wydatki i zobaczyliśmy „czarno na białym”, jak złudne może być kierowanie się w decyzjach finansowych wielkością przychodów, bez świadomości ile potrzeba, aby utrzymać rodzinę i firmę np. przez miesiąc. Od samego liczenia pieniędzy nie przybyło, ale zobaczyliśmy, którędy nam uciekają. Wcześniej potrafiliśmy skrupulatnie liczyć pieniądze, które wpływają, ale nie liczyliśmy tych, które wydajemy.

Jako „nawróceni” zarządcy musieliśmy podjąć wiele trudnych decyzji, między innymi zamknąć biuro i firmę, zrezygnować z płatnej szkoły muzycznej dzieci (to bolało najbardziej) i wyjazdów, które tak lubiliśmy. Nie zrezygnowaliśmy natomiast z dziesięciny, pomimo iż było to dla nas bardzo trudne.

Zbieraliśmy wszystkie rachunki, kwity i paragony, aby precyzyjnie określić, jakie mamy potrzeby, i jakie jest nasze minimum finansowe potrzebne do godnego życia. Bardzo dokładnie zaczęliśmy planować nasze wydatki a wszelkie zakupy robiliśmy zgodnie z przygotowaną listą. Staraliśmy się (i nadal się staramy) robić wszystko, aby być dobrymi zarządcami. Powoli zaczął wracać pokój serca i ufność, że jeśli my ze swojej strony zaczniemy lepiej zarządzać, to i Ten, który nam ten zarząd powierzył zatroszczy się o to, żeby wystarczyło. I tak się właśnie stało, choć nie do końca rozumiemy jak to było możliwe.

Czas wydawania tylko na to, co absolutnie konieczne pozwolił nam zobaczyć, jak Bóg troszczy się o nas za pośrednictwem naszych bliskich i przyjaciół, i jak wiele trzeba pokory, aby przyjąć czyjś dar serca. Pracę zarobkową (u naszych przyjaciół) udało się znaleźć dopiero po 9 miesiącach od zakończenia ostatniego projektu. Kiedy rozpoczął się kryzys oczekiwaliśmy naszego czwartego dziecka i martwiliśmy się, jak uporamy się ze związanymi z tym wydatkami. Gdy urodziła się nasza córeczka, ze zdumieniem stwierdziliśmy, że żadne z naszych dzieci nie miało tyle pięknych ubrań, zabawek, fotelików i wózków (tu podziękowania dla szwagierki i innych znajomych mam), co Zuzia urodzona „w kryzysie”. Nigdy też nie odżywialiśmy się tak zdrowo i regularnie, jak wtedy, bo skrupulatne planowanie posiłków było częścią naszego planu oszczędnościowego (no i mieliśmy kucharza w domu). Każdego dnia doświadczaliśmy ogromu Bożego miłosierdzia i zupełnie jak u wdowy w Sarepcie Sydońskiej, nasz „dzban z oliwą i miara mąki” nie wyczerpywały się.

„Lata naszego kryzysu” były bardzo trudnym czasem dla naszej rodziny i mamy nadzieję, że stopniowa poprawa naszej sytuacji finansowej oraz nasza przemiana w zarządzaniu finansami okażą się trwałe. Nigdy nie zapomnimy jednak dnia, kiedy nasze dzieci przyszły do nas z kopertą, w której były wszystkie ich oszczędności i powiedziały, że też chcą jakoś pomóc. Kopertę włożyliśmy do szafki „na czarną godzinę”, ale nie wydaliśmy z niej ani złotówki, bo w życiu Dziecka Bożego nie ma czarnych godzin, są tylko godziny miłosierdzia.

Agnieszka i Maciej Gajewscy

Polecane pozycje ze sklepu Crown

Kupując w naszym sklepie stajesz się częścią tego, jak pomagamy innym.

DANE FUNDACJI

Fundacja Crown
ul. Zamiejska 7
05-800 Pruszków

Coś nie działa? Napisz