was successfully added to your cart.

Dzisiaj chciałam opowiedzieć pewną historię z mojego życia.

Kilkanaście lat temu postanowiłam założyć firmę.

Zrezygnowałam z pracy etatowej, aby prowadzić biznes. Byłam bardzo młodą osobą, bez większego doświadczenia w biznesie, bez większej wiedzy na temat tego, jak prowadzi się własną działalność. Uważałam, że skoro jestem chrześcijanką, to Bóg musi mi błogosławić.

Na początku, całkiem nieźle mi szło. Było tak dobrze, że postanowiłam wynająć biuro w centrum miasta. Zamówiłam nowy komputer, nowe meble, fax i inne nowe wyposażenie, aby urządzić wynajęte pomieszczenia. W tym czasie zmieniłam też tanie wynajmowane mieszkanie na inne, większe, lepiej wyposażone, w lepszej dzielnicy. Byłam kimś. Marzyłam o wielkich zarobionych kwotach. Myślałam, że jak już będę zarabiać duże pieniądze, to stanę się naprawdę bogata. A jak będę bogata to wówczas zacznę wspierać kościoły i organizacje chrześcijańskie. Powiedziałam Bogu, jak to ma wyglądać. Wszystko zaplanowałam. Bóg musiał to błogosławić. Przecież pieniądze, które miałam zarabiać, będą przeznaczone na Jego chwałę i Jego dzieło. Wspaniałomyślnie mówiłam, że będę dawać dziesięcinę. Oczywiście, było w tym miejsce dla super samochodu i wielkiego opływającego w luksusy domu. Oczami wyobraźni widziałam wczasy, na jakie będę wyjeżdżać, sklepy, w których będę robić zakupy. Wszystko było super zaplanowane i ułożone.

Był jednak mały problem. Jeden drobny szkopuł…., mianowicie …. moje serce.

Kiedy dzisiaj patrzę na to wstecz, to moje serce było pełne pychy, chciwości i arogancji. Nie było w nim za wiele miłości i bezinteresowności. Oczywiście byłam osobą zbawioną, która oddała swoje życie Jezusowi, która regularnie się modliła i czytała Pismo Święte. Przy czym ta jedna drobna rzecz uczyniła różnicę. PYCHA.

Znamy fragment z Listu Jakuba, który mówi: „Bóg się pysznym przeciwstawia, a pokornym łaskę daje” (Jk 4, 6b).

Kiedy w moim sercu panuje pycha, to wtedy muszę wiedzieć, że przeciwko sobie mam samego Boga. Nie ważne, czy jestem wierzącą osobą, czy też nie. Jeśli moim życiem rządzi pycha, Bóg mi się przeciwstawia. Kto chciałby mieć Boga przeciwko sobie? Ja na pewno nie. Doświadczyłam tego, kiedy chodziłam w wielkiej pysze i arogancji. Niebo było jakby z żelaza. Zaklinałam, wyznawałam i wołałam do nieba, a nie było odpowiedzi. W firmie działo się coraz gorzej. Nie przychodziły nowe zamówienia, pomimo że przecież wszystko było dobrze zaplanowane i prowadzone. Coraz więcej pracowałam, a coraz mniej widziałam efektów. Pomimo mojej całkiem sporej kreatywności przestały przychodzić mi pomysły do głowy. Długi robiły się większe. Zaczęłam wpadać w stan poddepresyjny.

Kiedy sytuacja mnie przerosła, kiedy już nie miałam wyjścia, bo zrobiło się tak bardzo źle i zobaczyłam, że sama sobie z tym nie poradzę, upadłam na kolana i pozwoliłam Bogu, aby ona łamał moje serce i zaczął działać.

Zanim do tego doszło upłynęło kilka dobrych miesięcy zmagania i walki. Przełom nastąpił dopiero wtedy, gdy szczerze w modlitwie padłam do Bożych stóp i powiedziałam, że sama już nie dam rady, że potrzebuję naprawdę Go i Jego pomocy. Wtedy też przyznałam się szczerze przed przyjaciółmi i rodziną, że mi nie wyszło, że sobie nie poradziłam. To była ważna lekcja pokory. Zaczęłam coraz bardziej odczuwać Bożą obecność i bliskość w moim życiu. Wróciłam do szczerej i otwartej relacji z NIM. Od tego momentu zaczęło coś się jednak zmieniać. Znowu czułam, że Bóg jest po mojej stronie. Niebo znowu było jakby otwarte. Zaczęłam znowu doświadczać Bożego błogosławieństwa. Zaczęłam spłacać długi. Zaczęłam zarabiać. Ale jednocześnie zmieniło się coś we mnie. Moje serce było złamane. Było w nim więcej miłości i miłosierdzia, więcej Boga, więcej wyrozumiałości, zrozumienia, i przede wszystkim dużo więcej pokory, a mniej chciwości, która skutecznie zaślepiła moje oczy.

Czy żałuję, że tak się stało? Nie, to była dobra i ważna lekcja. Oczywiście na niej się nie skończyło. Jeszcze wiele po drodze doświadczyłam trudności, które uczyły mnie zaufania Bogu, pokory, wdzięczności, cierpliwości, miłosierdzia i wyrozumiałości. Czy Bóg przestał mnie kochać, gdy chodziłam w wielkiej pysze i arogancji? NIE. On robił wszystko, by mnie zawrócić ze złej postawy mojego serca, ale ciągle mnie kochał.

Dlatego też, jeśli ktoś z Czytelników mojego bloga czuje, że niebo jest jakby zamknięte,

że coś nie wychodzi, że jakby Bóg był przeciwko, zachęcam do zbadania swojego serca, czy nie ma tam pychy, arogancji lub chciwości.

Wszystkim natomiast polecam rewelacyjną książkę Bogdana Olechnowicza „Pokorni odziedziczą ziemię”. Sięgnęłam po nią zdecydowanie za późno.

Artykuł zamieszczony za zgodą autorki, źródło: https://wp.me/p38O5l-x9

Polecane pozycje ze sklepu Crown

Kupując w naszym sklepie stajesz się częścią tego, jak pomagamy innym.

DANE FUNDACJI

Fundacja Crown
ul. Zamiejska 7
05-800 Pruszków

Coś nie działa? Napisz